Bycie katolikiem oznacza w sposób naturalny i wręcz konieczny, miłość do Najświętszej Dziewicy Maryi. Któż mógłby powiedzieć: „Kocham naszego Pana Jezusa Chrystusa i Jemu służę”, a z drugiej strony stwierdzić: „Nie troszczę się o Jego Matkę”? Rzecz taka jest wręcz niemożliwa, wewnętrznie sprzeczna! Jeśli kochasz Zbawiciela i stawiasz się w rzędzie Jego sług, musisz pozostawać także na służbie Niepokalanej.
Zdanie powyższe, znajdując zastosowanie do wszystkich bez wyjątku katolików, tym bardziej powinno odzwierciedlać się w życiu ministranta. Dlaczego? Służący przy ołtarzu asystuje kapłanowi podczas składania przezeń Najświętszej Ofiary i towarzyszy mu tym samym u stóp krzyża na Kalwarii. Tym bowiem jest Msza: Kalwarią, Ofiarą naszego Pana Jezusa Chrystusa, uobecniającą się w widzialnym świecie tu i teraz. Kto zaś, oprócz samego Zbawiciela, jest najważniejszą osobą obecną na Golgocie, jeśli nie Jego współcierpiąca, boleściwa Matka? Gdy Pan Jezus umarł, ofiarując Siebie dla naszych dusz, Najświętsza Dziewica była cały czas przy Nim. Jej Niepokalane Serce krwawiło razem z sercem swego Syna i współofiarowało Go za nas. Tak też dzieje się podczas każdej Mszy świętej: Chrystus ponawia swą ofiarę, a nasza Pani, mężnego i szlachetnego serca, ponawia współofiarowanie swego Syna.
Nigdy nie wolno nam o tym zapomnieć podczas zaszczytnej służby przy ołtarzu. Musimy mieć świadomość, że Najświętsze Serce Zbawiciela i Niepokalane Serce Bogarodzicy są obecne tuż przy nas, że składają ofiarę dla naszego zbawienia. Służąc do Mszy, pozostajemy na Kalwarii, spoglądając na Krzyż Jezusa Chrystusa! A to znaczy, że stoimy lub klęczymy blisko Matki Bożej. Tak blisko Jej pociechy płynącej z poświęcenia się… Wystarczy pamiętać o tym doniosłym fakcie, aby pełnić swą ministrancką funkcję godnie.
Jednakże konieczne jest, byśmy byli blisko Niepokalanej nie tylko podczas służby przy ołtarzu. Myśl o Niej wespół z ofiarą Mszy musi rozpalać nasze dusze płomieniem prawdziwej ofiary – tylko wówczas możliwe jest prawdziwe oddanie się Maryi. U stóp Kalwarii wstępujemy na służbę, Niepokalana staje się naszą Panią, a my Jej rycerzami. Przyrzekamy walczyć dla Niej w codziennym życiu, by w ten sposób wykształciłły się w nas cnoty; byśmy, tocząc bitwę, zasłużyli na Jej miłość i opiekę.
Oto właśnie ów doniosły cel, ku któremu zdążać winien każdy z nas, służących przy ołtarzu: stać się godnym miłości Najświętszej Dziewicy. Starajmy się o serce wielkoduszne, waleczne i nieustępliwe wobec pokus i wszelakiej słabości. Niech nie odciska się na nas piętno chwiejności czy lenistwa. Nie! Trzeba abyśmy – w Maryi i dla Maryi – byli inni: gorliwi, posłuszni, pełni modlitwy. Jakże ważna jest ta czystość serca, to ofiarowanie się Niepokalanej całym, a nie w części, choćby nawet przeważającej! Jakże ważna jest szlachetność duszy, każąca zapomnieć o sobie, o własnych wygodach i upodobaniach! Takie zaś usposobienie musi posiadać każdy wojownik na polu bitwy, którym jest przecież życie doczesne.
Nie zważajmy na trudy i cenę, jaką przychodzi nam za nie płacić. Matka Najświętsza cierpiała w stopniu nieporównanie większym niż jakikolwiek inny człowiek. Pośród nawałnicy trosk i pokus, gdy czujemy, że siły nas opuszczają, wznośmy oczy ku Niepokalanej i wpatrujmy się w Jej piękne, szlachetne Serce; odnawiajmy nasze ofiarowanie się, tak jak Ona odnawia ofiarowanie swego Syna w każdej Mszy świętej.
Pragnijmy zatem posiąść ducha ofiarowania się, jaki ma Nasza Pani. Postawa ta oznacza bycie prawdziwym ministrantem – duszą, sercem i umysłem oraz przebywanie blisko dwóch Świętych Serc – Jezusa i Maryi.
Tekst jest przekładem artykułu noszącego tytuł: Soul of the Acolyte: The Server’s Love of Our Lady. Ukazał się on w piśmie Acolyte w 2010 roku. Jego autorem jest x. Gerard Beck, drugi asystent przełożonego amerykańskiego dystryktu FSSPX.